01 kwietnia 2014

Kończę z uśmiechem na twarzy i łezką w oku...

Mało nas ostatnio. Zaszyliśmy się w domu. I to nie dlatego, że nic się nie dzieje wokół. Nie dlatego, że wiosna przybyła i alergia wróciła. Absolutnie nie! Musieliśmy przeorganizować się. My jako rodzina. Znaleźć nowy sposób życia we czwórkę. Nauczyć się siebie od początku. Nie oznacza to, że wcześniej było gorzej lub teraz jest lepiej. Absolutnie nie! Zaczyna być inaczej...
Wszystko zaczęło się... kiedy Kacprowy przyssał się pewnej nocy do mnie i oderwać się nie chciał. Jako, że jestem bardzo empatyczną osobą i wydaje mi się wyedukowaną, tłumaczyłam to sobie na różne sposoby. Dawaliśmy radę. Raz lepiej, raz gorzej ale jakoś do przodu to szło. Ostatnie dwa tygodnie były ciężkie. Nawet bardzo ciężkie. Kacprowy był wiecznie na mnie. Ciągle przy piersi. Miałam wrażenie, że nie je tylko ssie. Tłumaczyłam sobie to skokami rozwojowymi, zębami, potrzebie bliskości, a nawet złym humorem trwającym po kilka dni. Dawałam jakoś radę kiedy większość nocy spędzał przy piersi. W dzień piłam dwie kawy (choć nie przepadam za nią) i do wieczora jakoś dzień mijał. Zgadzałam się nawet na przyklejanie się do mnie na pół dnia. Od wyjścia Jadzi do przedszkola aż po wyjście po nią. Jednak kiedy Kacprowy miał potrzebę spędzania przy piersi prawie całej doby zaczęło mnie to już denerwować.O ile w ciągu nocy i do powrotu Jadzi z przedszkola byłam w stanie to znieść, to popołudni już nie. Jestem mamą dwójki dzieci. I nie może być tak, że starsza jest ciągle odtrącana ponieważ jej brat czuję potrzebę bycia przy piersi (piszę bycia ponieważ to nie było aktywne ssanie). Zaczęłam kombinować. Próbowałam zabawiać go, dawać mu wody z super bidonu ze słomką, różne warianty jedzenia. Posiłek podawałam nawet co 2-3 godziny. I nic. Pojawiły się wtedy pierwsze myśli o odstawieniu.


Na początku byłam zła na siebie. Jak może coś tak pięknego i naturalnego mnie denerwować?! No jak można w środku złościć się?! Nie mogłam się pogodzić z tym. Z jednej strony chciałam dalej karmić lecz denerwowało mnie to, że co chwila młody potrzebował piersi. Z drugiej strony chciałam popołudnie spędzać ze starszą. Bawić się w berka, robić babki z piasku czy siedzieć obok niej i kolorować. Z cycającym Kacprem nie było to możliwe. Nawet mój NieMąż zauważył, że zaczyna mnie to męczyć. Toczyłam walkę sama ze sobą. Biłam się z myślami, co zrobić żeby było dobrze...

Podjęłam decyzję. Odstawiam. Teraz już. Bez żadnego przygotowania. Próbowałam ograniczać lecz nie przynosiło to żadnych efektów. Dzisiejszy dzień był na tyle dobrym dniem, że byliśmy w domu wszyscy. Pomyślałam sobie jak nie teraz to nigdy...

Jest wieczór. Młody śpi u siebie, a ja nawet nie mam nawału pokarmowego po całym dniu nieodciągania pokarmu. Było inaczej. Czy ciężko? Nie bardziej niż wczoraj, przedwczoraj i 4 dni temu. Dużo się przytulaliśmy, dużo buziaków dawaliśmy, dużo mówiłam i tłumaczyłam. Również Jadzi gdyż chciałam żeby wiedziała co czuję i co się teraz dzieje. 

Jak będzie wyglądała noc nie wiem. Mam nadzieję, że nie będzie źle. Karmiłam  1rok 4 miesiące i 21 dni. Karmiłam w zgodzie ze sobą i według potrzeb Kacprowego. Karmiłam bo to cudowne móc to robić. Kończę pewien rozdział w moim/naszym życiu. Kończę z uśmiechem na twarzy i łezką w oku...


4 komentarze:

  1. stay hard bejbe! będzie dobrze, a nawet cudnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dasz radę Burdi! Ja w Ciebie wierzę i cały Świat ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. piękny czas za Wami i będzie nadal pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki, by wszystko było jak najlepiej!

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że jesteś!
Twoje zdanie jest dla mnie ważne dlatego jeżeli chcesz je wyrazić nie krępuj się :)