"WYMYŚLIŁAŚ!." Tak powiedział mój NieMąż kiedy 40min kręciliśmy się po lesie. Tak wymyśliłam! Długi weekend przeznaczyliśmy na odpoczynek. Zwłaszcza, że ostatnie tygodnie u nas intensywne (zwłaszcza weekendy). Po dwóch dniach zmieniania miejsca leżenia postanowiłam, że wychodzimy! I to nie byle gdzie! Wiedzieliście, że koło Olsztyna postawiona została wieża widokowa? Bo my wiemy od jakiś 2 miesięcy tylko nigdy nie mogliśmy się tam wybrać. Dlatego niedzielne popołudnie (po dwóch dniach gnicia w domu) było idealnym momentem na spacer. Zjedliśmy obiad i sruuu ...
Wieża widokowa znajduje się nad Jeziorem Kielarskim, które leży gdzieś między Rusią a Bartążkiem... w lesie... za jeziorem Bartążek :) Tyle powiedziałam NieMężowi i ruszyliśmy. Zapomniałam jeszcze dopisać, że powiedziałam, że wiem gdzie to jest i na pewno znajdziemy :)
Pojechaliśmy. Wjechaliśmy od strony Bartążka, potem wjechaliśmy do Rusi... W Rusi skęciliśmy w prawo i jechaliśmy leśną drogą aż nam się ona skończyła... Oczywiście wykręcić naszą Cytrynką nie było łatwo ale NieMąż dał radę (nie tylko z wykręceniem ale i mi ją dał) Cofnęliśmy się i pojechaliśmy w las. Nie wiem gdzie bo ja w lesie to jedynie zgubić się potrafię. Coby nie było jeździliśmy po tym lesie ze 40min. Kacprowy zasnął, Jadzia przysypiała, a nasz Rudofl (pies) piszczał... NieMąż mówił, że zwierzynę wyczuł :) Kiedy tak jechaliśmy przed siebie wąską dróżką NieMąż patrzył co chwile na mnie... patrzył wymownie. Aż w końcu nie wytrzymał i oznajmił: "Wymyśliłaś!Znowu... Ty to zawsze coś wymyślisz". W sumie ma rację bo to nie pierwsza nasza wyprawa do lasu wymyślona przeze mnie. Kiedyś wymyśliłam, że w niedzielne popołudnie pójdziemy na grzyby. Podjechaliśmy na parking, który znajdował się w lesie przy wyjeździe z Olsztyna na Dywity. Weszliśmy tam ... a wyszliśmy przy schronisku :) Oczywiście ja prowadziłam zarzekając się, że wiem gdzie idę.
Kolejnym moim pomysłem było dojście w Stegnie przez las na dziką plaże. Doszliśmy... ale do Sztutowa. Ja z brzuchem, Jadźka w wózku, a NieMąż kostkę skręcił. Oczywiście kto prowadził? JA!
Tym razem kierował NieMąż i w ruch poszły telefony z internetem. Wieżę widokową znaleźliśmy choć powiem Wam że łatwo nie było. Zaparkowaliśmy, psa wypuściliśmy (coby pobiegał), dzieci wyjęliśmy z fotelików i... wpadłam na pomysł, iż nakręcę filmik dla Was. Miejsce wprost wymarzone na piknik! Więc telefon w dłoń, naciskam kamerę potem play i zaczynam gadać. Pokazuje, Jadzia zamki buduje, z NieMężem dyskutujemy, opowiadamy. Zasapani (bo jednak kawałek drogi od parkingu do wieży jest) wchodzimy na wieże. Nagrywam widoki, pokazuję co pies i dzieciaki robią aż tu nagle patrzę ... a cholieeeeera nie włączyłąm nagrywania! NieMąż parsknął śmiechem i powiedział, że normalka. Ja zła! Filmik nie nagrany, zdjęcia nie zrobione...
Czy warto tam pojechać? Zebrać znajomych i udać się tam na piknik z grillem w słoneczny dzień czemu nie?! My pojechaliśmy, zabłądziliśmy, znaleźliśmy, doszliśmy, zgłodnieliśmy i wróciliśmy... Jedyny plus, że Kacprowy się wyspał i pies pobiegał.
Jak tam dojechać? wyjeżdżacie z Olsztyna od strony Tęczowego lasu i jedziecie tak długo aż po prawej stronie zobaczycie znak Parkingu w lesie. Wjeżdżacie tam, parkujecie i idziecie w dół aż dojdziecie do celu.
Tak wiem, wiem. Prosto brzmi :) Obiecuję, że żadnych wypraw do lasu już wymyślać nie będę!
Na bank bym się zgubiła :-)
OdpowiedzUsuńahahaha! dobra wycieczka! :D
OdpowiedzUsuńja już mam zakaz "organizowania" tras od dłuższego czasu... ;)