07 października 2013

HANGLOOSE & EXTREMAMA PARTY!

Taka ze mnie istota, która lubi kiedy coś się dzieje, kiedy nuda nie puka do drzwi, kiedy "grafik" napięty a usta się uśmiechają na myśl o tym co nas czeka. Dlatego też wyszukuje różnych imprez, eventów oraz spotkań ażeby urozmaicić nasz czas i tym samych poszerzać horyzonty dzieciaków. Pokazywać im, że chcieć znaczy móc! Otwierać na świat i uczyć aktywnego spędzania czasu. Kiedy zobaczyłam plakat reklamujący imprezę rodzinną w Marinie przykuło to moją uwagę. A jak doczytałam, że organizatorami są EXTREMAMA LIDKA i HANGLOOSE Centrum Ekstremalnych Sportów WOdnych i Rekreacji wiedziałam, że będzie warto! I nie myliłam się.

 Jadźka całą drogę śpiewała Bałkanice i nie mogła doczekać się kiedy będziemy tańcować przy tym :) Przekroczenie progu Mariny oznaczało iż dziecko me zniknie do końca imprezy. Panie z Happy Moments przejęły opiekę nad moją Jadzią. Nigdy nie widziałam żeby dzieci tak się bawiły i nie potrzebowały rodziców przez pół dnia (Jadźka nie była jedynym dzieckiem, które tam przepadło). Dzięki tym jakże sympatycznym Paniom Jadźka spędziła czas Genialnie i do dzisiejszego dnia wspomina jak fajnie bawiła się tam :) Kolejnym plusem tej imprezy były warsztaty kulinarne dla rodziców i dzieci. Nie dość, że Jadźka wybawiona to jeszcze najedzona była :) A jedzenie było pyszne i co ważne dla mnie było zdrowe!
Dzięki takiej organizacji, my mamy mogłyśmy oddać się przygotowanym dla nas atrakcjom. Pierwszą z nich była Zumba z Anetą Jagiełło. I powiem Wam, że była moc, było tempo, był uśmiech na twarzy i prawdziwa ZUMBA! Podobało mi się strasznie! Gdyby Pani Aneta chciała poprowadzić zajęcia w Olsztynie to znam 3 dziewczyny, które długo nie myśląc polecą w podskokach na jej lekcje!
Ledwo co skończyłam ZUMBAstyczne tańce i złapałam oddech, a już EXTREMAMA LIDKA zapraszała chętne mamy na wakeboard. Długo nie myśląc jak i tez długo nie odpoczywając poleciałam do Lidki (coby pianki dla mnie starczyło ;)) zgłosić się na ochotnika. Piankę otrzymałam i... Pamiętacie jak pisałam, w którymś poście, że nam zawsze się coś przytrafia na wyjazdach? I tym razem było podobnie... z tą drobną różnica, że tym razem przytrafiło się to MI! Chcę Wam tylko powiedzieć, że nigdy w życiu nie uprawiałam ŻADNEGO sportu na wodzie i NIGDY nie miałam na sobie żadnej pianki.
Jak już wspomniałam otrzymałam piankę i idę w kierunku łazienki przebrać się w nią. Razem ze mną idzie moja koleżanka (jej brat pływał na windsurfing'u!) żeby pomóc mi się otulić tą pianką. Zaczynamy zakładanie, które wbrew pozorom wcale nie jest łatwe gdy jesteś całą spocona po Zumbie... Wciągamy, ciągniemy, naciągamy... JEST! udało się włożyłam. To nic, że zmachałam się, spociłam dodatkowo i dostałam wypieków na twarzy. Drżę cała z ekscytacji na samą myśl, że za chwilę wypłynę z Lidką pośmigać na desce...Wtedy do łazienki wchodzi Lidka z Zachariaszem (synkiem o przepięknych oczach!).  Kiedy witam ją szczerym uśmiechem i ekscytacją w oczach pokazując, że pianka jest na swoim miejscu (czyli na mnie), a ja gotowa na naukę, ona stwierdza, że super tylko... założyłam ją tył na przód! ...Z A Ł O Ż Y Ł A M  J Ą  T Y Ł  N A  P R Z Ó D ! W łazience wybucha dziki, głośny rechot. Rechocze ja, rechocze moja koleżanka, rechocze Lidka. Nawet Zachariasz się śmiał. Po opanowaniu rechotu spojrzałyśmy się na siebie z koleżanką i... wzięłyśmy się za zdejmowanie i ponowne zakładanie pianki. Umordowałyśmy się przy tym okrutnie ale udało się. Pianka ponownie założona lecz tym razem założona poprawnie. A więc w drogę! Wyszłam i nie byłabym sobą gdybym nie pochwaliła się przed wszystkimi co uczyniłam. Cała Marina zaczęła się śmiać razem ze mną. Kiedy Lidka dała znać, że już pora wypłyną...
I teraz nie wiem czy będę pisała składnie i czy będzie to miało sens. Myślałam, że kiedy emocje opadną to będzie mi łatwiej opisać ekstremalne doznania ... niestety. Szukając w głowie odpowiednich słów, siedzę i uśmiecham się do komputera uwalniając z siebie ciche piski i niekontrolowane napięcie mięśni... Jak było?! BYŁO ZAJE-kuźwa-FAJNIE! BYŁO CZADOWO! BYŁO ZARĄBIŚCIE! Nie potrafię Wam napisać co czułam... nie potrafię znaleźć słów aby opisać emocje które narastały za każdym razem kiedy leżąc w wodzie czekałam aż motorówka ruszy. Oczywiście Hangloose jest profesjonalną firmą, znającą się doskonale na tym co robi i przed założeniem deski Darek wytłumaczył mi wszystko i przećwiczył że mną moment wstawania na desce (dzięki). Niestety nie udało mi się zdobyć jeziora... Z każdą kolejną próbą moje dłonie odmawiały mi posłuszeństwa i nie wiem czy ścisnąć uchwytu nie mogłam dlatego że byłam już tak osłabiona czy dlatego że namordowałam się z tą pianką ( i to podwójnie :)). Jedno jest pewne podjarałam się totalnie tym sportem i widok Lidki płynącej po tafli jeziora powodował uśmiech na mojej twarzy i chęć poczucia tego wiatru we włosach. Nie poddam się i popłynę! 
Kiedy wróciliśmy, przebrałam się w normalne ciuchy i ruszyłam w stronę maty leżącej na podłodze gdyż zaczynały się właśnie zajęcia JOGI. Uwielbiam jogę. Jak byłam w ciąży z Kacprowym zaczęłam ją trenować. Uspokajała mnie i odprężała. Teraz po lekcji wakeboard'u była idealna. Rozciągnęłam mięśnie, wyciszyłam się i miałam nadzieje, że następnego dnia nie będę miała problemu z umyciem zębów (źle myślałam!).
Podczas całej imprezy można było otrzymać książki. Słyszeliście o BOOKCROSSING'u? Akcję ta promuje KSIĄŻKA POD ŻAGLAMI. Co należy zrobić z książką, którą otrzymamy? "Przeczytać i uwolnić, przekazać komuś w innym miejscu i czasie." Nie wiem jak Wam ale mi się ta akcja baaardzo podoba. Jestem maniaczką książek i wszędzie gdzie są książki jestem i ja. Mamy kilka egzemplarzy i nie zawaham się ich użyć. Nie powiem jeszcze kiedy i w jakich okolicznościa ale uwolnimy te książeczki razem z Jadzią :)

Na sam koniec imprezy można było otrzymać nagrody za aktywnie uczestnictwo w imprezie (!). To nie żarty. Nie dość, że bawicie się na całego, a wasze dzieci są pod fachową opieką to jeszcze możecie dostać nagrody za to. Najbardziej aktywną mamą tej imprezy została...m JA :) I bardzo dziękuję za to wyróżnienie i za prezenty, które otrzymaliśmy. Dla mnie sama nauka jazdy na
wakeboard'zie była wystarczającą nagrodą. Choć nie ukrywam że bardzo miło się mi zrobiło :) Nagród było sporo. 
Przepiękna i super ciepła opaska od MAMAMADE


Książka S. Hayes " Dopóki cię nie zdobędę"


Kocyk firmy Womar zaffiro- bardzo mięciutki i cieplutki


Przepiękny kubek z podgrzewaczem od KOLORowanki. Dodatkowo jeszcze ta utalentowana kobitka zabrała ode mnie kubek żeby domalować coś specjalnego :) A co domalowała możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu :) DZIĘKUJĘ :*






oraz koszulki naszej olsztyńskiej drużyny Rugby :)
Nie można zapomnieć o KOLOROwance, która tańcowała razem z nami, a jej prace dodawały przytulnego klimatu. Była tez okazja przekonać się w praktyce jak te cudnie kolorowe i dopracowane podusie podobają się najmniejszym. Testerem był Kacprowy :) W poduchach bawił się super. Już wam wspominałam o tym jak na Podróżach Myszki Norki, Remmic'a i Koziołka Matołka miałam okazje wymacać te poduszki. Teraz chciałabym skierować waszą uwagę na tył poduszki bo... mają OGON! Każdy zachwyca się pięknymi kotami i sowami, które znajdują się na przedzie poduchy. Kacprowy natomiast zauważył, że te zwierzaki mają również i ogony. Uroczo! Dopracowane w każdym szczególe! Dodatkowo mięciutkie, KOLORowe i mega słodkie!!! 



 Byłam na wielu imprezach rodzinnych i na ŻADNYM nie bawiliśmy się tak super. Organizacja była super! Dziećmi zajmowali się fachowi ludzie. Nami- mamami fachowi instruktorzy. Wszystko odbywało się z dala od ulicy bo nad brzegiem jeziora w Marinie. Dodatkowo jeszcze każdy kto był tego dnia mógł spełnić życzenie Oliwki, która walczy ze śmiertelną chorobą. 
Powtarzam się ale naprawdę uważam, że była to najlepsza impreza rodzinna na jakiej byliśmy. 

Byłam tak pochłonięta znakomitą zabawą że nie zrobiłam żadnych zdjęć... ale bez obawy. Jak już wspomniałam podczas tej imprezy towarzyszyli nam specjaliści :) Całą imprezę fotografowała Kasia z FOTOMALUCHA
Dziękuję mojemu NieMężowi za ogarnięcie dzieci kiedy to ja mogłam szaleć przez pół dnia :*

5 komentarzy:

  1. :* uwielbiam cię kochana ;)
    i to dzięki takimludkom jak ty, jak twój maluszek...
    jak tacy ludzie, co tworzą takie eventy...
    dla Was robię to wszystko ;* i dajecie i inspirację :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow! Karola! najlepsza rekomendacja nas - ever! :) dzięki! my też Cie uwielbiamy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidka jest mi przeogromnie miło jak mówisz mi tak :) A że znasz się na tych rzeczach więc tym bardziej jest mi miło :)

      Usuń
  3. kotki Kolorowanki są the best :):):)

    k&k
    http://islandofflove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że jesteś!
Twoje zdanie jest dla mnie ważne dlatego jeżeli chcesz je wyrazić nie krępuj się :)